W dniu 9 grudnia 2016 r. o godz. 17 w Szkole Podstawowej nr 34 w Białymstoku odbył się kolejny Wieczór Wspomnień Wnuków Sybiraków „…by czas nie zaćmił i niepamięć…”. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Podlaskie Stowarzyszenie Pamięci Zesłańców Sybiru oraz Wspólnotę Wnuków Sybiraków. Wśród zaproszonych Sybiraków oraz ich wnuków mieliśmy zaszczyt gościć prezesa Oddziału Związku Sybiraków w Białymstoku Tadeusza Chwiedzia, dr. Tadeusza Besztę-Borowskiego oraz członków Zarządu Podlaskiego Stowarzyszenia Pamięci Zesłańców Sybiru. Bohaterami wieczoru byli: Jerzy Bołtuć – wnuk Sybiraków Klary i Jana Bołtuciów oraz Krzysztof Łaźny – syn i wnuk Sybiraków.

Wieczór Wspomnień Wnuków Sybiraków rozpoczął się powitaniem wszystkich zebranych gości przez dyrektora Szkoły Podstawowej nr 34 Jerzego Bołtucia. Pięknie zabrzmiał Hymn Sybiraków w wykonaniu uczestników spotkania.

Następnie głos oddano prezesowi Tadeuszowi Chwiedziowi, którego wystąpienie posłużyło jako wprowadzenie do tematyki spotkania. Zauważył on, że pamięć jest najważniejszym elementem, który buduje przyszłość i tożsamość każdego narodu. Dla potwierdzenia znaczenia i sensu organizowania podobnych wydarzeń zacytował słowa polskiego poety Cypriana Kamila Norwida: „…aby mierzyć drogę przyszłą, trzeba wiedzieć, skąd się wyszło…”

Krzysztof Łaźny wspominał historię losów swojej matki Ireny Łaźnej, wywiezionej wraz z rodziną na Syberię oraz okoliczności powstania książki jej autorstwa pt. „Przetrwanie”. W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że głównie dojrzałość i świadomość powodują, że nie chcemy wyprzeć się wspomnień, historii własnych tragicznych losów, które mogą posłużyć jako ślad historii dla kształtowania pamięci wśród przyszłych pokoleń. Dlatego jego matka postanowiła poświęcić się tej misji.

Nad wspomnieniem historii Sybiraków: dziadka Jana i babci Klary pochylił się wnuk Jerzy Bołtuć. Dyrektor szkoły wspominał swojego dziadka jako człowieka, który kochał ojczyznę i był wychowany w duchu kultury chrześcijańskiej. Był deportowany na Syberię, służył w armii gen. Władysława Andersa i przeszedł cały szlak bojowy II Korpusu Polskiego. Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji. Z żoną Klarą połączył się dopiero po 20 latach od aresztowania przez NKWD, gdy w 1959 r. mogła ona wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Latem 1969 r. oboje przypłynęli statkiem Batory do wymarzonej Polski. Jednak dziadek Jerzego Bołtucia, nie mogąc znieść panującej sytuacji politycznej, już w czerwcu 1970 r. powrócił do USA, gdzie uległ wypadkowi i zmarł.

Wnuk zapamiętał swojego dziadka jako osobę mądrą i szlachetną. Dziadek Jan do końca życia tęsknił za ojczyzną, nie potrafił jednak zapomnieć krzywd wyrządzonych Polakom przez Sowietów.

Na zakończenie uroczystego wieczoru przedstawiciele Zarządu Wspólnoty Wnuków Sybiraków podziękowali wnukom Sybiraków Jerzemu Bołtuciowi i Krzysztofowi Łaźnemu za podzielenie się wspomnieniami o syberyjskich losach swoich bliskich; dyrektorowi za przygotowanie wystawnego przyjęcia.

Niezwykły to był wieczór wspomnień, mający na celu przede wszystkim krzewienie pamięci o tamtych tragicznych wydarzeniach w historii Polski. To spotkanie było hołdem oddanym Sybirakom, którzy nie mogli powrócić do ojczyzny i spoczywają na „nieludzkiej ziemi” w nieznanych mogiłach, ale także tym, którzy po powrocie do ukochanej ojczyzny odeszli już do wieczności…

Wieczór Wspomnień Wnuków Sybiraków

Wieczór Wspomnień Wnuków Sybiraków. Od prawej: prezes Tadeusz Chwiedź, Krzysztof Łaźny, Jerzy Bołtuć

Oprac.: Cezary Rutkowski, Wspólnota Wnuków Sybiraków

Click to listen highlighted text!